Ledwo wysiadłam z samochodu, zadzwonił telefon. Wyświetlił się numer lokalny, ale bez imienia. Na ogół nie odbieram nieznanych numerów, żeby się nie wpakować w jakąś ściemę, ale dzisiaj zaryzykowałam... i dobrze (intuicja). Usłyszałam polski, pełen zaraźliwego enuzjazmu, głos kobiety, którą znam głównie z widzenia.
Zaczęła od „pozdrowień anielskich” i uwielbienia Maryi, czym kompletnie wybiła mnie z tropu. Zastanawiałam się, w jakim celu dzwoni, ale byłam bardzo szczęśliwa od tych wszystkich błogosławieństw, które wygłosiła tak odważnie. Oczywiście, podziwiałam ją również za tyle boskiej czułości. Oj, daleko mi do tego jeszcze!
Później przeszła do sedna sprawy, pożegnałyśmy się szybko, bo nasze głosy zagłuszały sygnały chyba 5 samochodów policyjnych, przejeżdzających ulicą obok parkingu, na którym ciągle stałam.
Godzinę później, na tym samym parkingu, spotkałam się już osobiście, z następną kobietą, a właściwie, przyjaciółką, bardzo mi bliską. Była ona pierwszą recenzentką, do której oważyłam się wysłać link jednego z moich postów. Porozmawiałyśmy o wielu ostatnich wydarzeniach i choć obie spieszyłyśmy się, to nie mogłyśmy się rozstać. Na koniec usłyszałam, miłe słowa zachęty do pisania.
Ponieważ tak jakoś utkwiło mi w sercu poranne Słowo, zastanawiałam się, co te rozmowy znaczą, jaką część przesłania stanowią, jaką niespodziankę Bóg mi dzisiaj szykuje? Tak mocno w sercu czułam, że mam coś do rozwiązania.
No i oczywiście, trzeba słuchać serca! To moja dewiza, wbrew wszelakim naukowym poglądom, intuicja mnie nigdy nie zawiodła. Chwała Panu!
Kiedy już wróciłam do domu odpowiedziałam na telefon kolejnej mądrej kobiety, którą poznałam kilka lat temu. Ponieważ dawno nie rozmawialyśmy, po wszelkich ogólnikach o tym, co słychać, weszłyśmy, a raczej wypłynęłyśmy na głębię.
I tu dopiero zaczęłą się dla mnie jazda! To, co usłyszałam, to było dokładnie Słowo Boże skierowane do mnie! Zrozumiałam, jaką muszę podjąć regułę życia na nadchodzący czas, choć nie bardzo wiedziałam, jak się do tego zabrać! Przed snem sięgnęłam po Biblię, a potem jeszcze raz po czytania z dnia i jak zaczęłam szukać odnośników/cytatów, adrenalina mi tak wzrosła, że totalnie odechciało mi się spać.
Całe wyjaśnienie, tego, co usłyszałam w języku praktycznie sekularnym, znalazłam w Piśmie Świętym.. i na dodatek w tylu miejscach, że zanim to podkreśliłam, przepisałam, przemedytowałam minęła północ. Byłam wręcz zachwycona swoimi odkryciami.
Dziękuję Ci, Duchu Święty!
Czego dotyczyła ta cała medytacja i spotkanie ze SŁOWEM? Jeszcze nie nadeszła pora, żebym się mogła tym podzielić. Jest to bardzo ważny aspekt, ale muszę go przepracować, a to zajmie mi trochę czasu i ćwiczeń.
To jest SŁOWO z medytacji z tamtego dnia i pytania, jakie sobie zadałam.
Abyśmy poznali nasze powołanie i nadzieję, jaką niesie niebo/ wieczność, musi nasze serca przeniknąć, prześwietlić Tata, Abba, Swoim własnym Światłem, Prawdę o nas samych musimy odczytać oczami duszy i przjąć Ją jako Słowo, aby mogło nas uzdrowić.
Czy wiesz, jakie jest twoje powołanie?
Czy zatrzymujesz sie, aby o tym pomyśleć?
Czy masz czas dla siebie, aby w medytacji zauważyć jaka jesteś piękna i ile Swojej Miłości Tato włożył w twoją duszę, kiedy cię stwarzał?
Czy potrafisz dostrzec swoje odbicie w Jego oczach? Poznawanie siebie w PRAWDZIE w głębinach serca/duszy, ja to tak nazywam.
Panie Jezu, zapraszam Cię do naszych serc, abyś je rozświetlił Swoją Światłością, abyś je napełnił Swoim Życiem, abyśmy stanęły w PRAWDZIE, która nas uwolni z kłamstwa o nas samych, która da nam nowe myślenie i zmieni sposób postrzegania siebie.
Dziękuję Ci Panie Jezu. Przyjmuję Twoje wszystkie Łaski dla mojego serca.
Niech Twoje Imię będzie uwielbione.
Chwała Tobie, Panie.
Comments