top of page

Cisza grobu i śmierć ego – gdy dusza spotyka się z Bogiem

  • Beata
  • 16 cze
  • 7 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 24 lip

Nie lubię rutyny, ale kocham poranną kawę z Abba - Cisza, która otwiera bramy duszy  


Nie lubię rutyny. Nigdy nie lubiłam monotonii i nudnych powtarzających się czynności. Oczywiście, jak trzeba, to trzeba zrobić, ale lepiej, żeby to było twórcze.  Niektórzy takie częste potrzeby zmiany nazywają ADHD 🤣, ale czy nazywanie/labeling  ma znaczenie?

Może po prostu mam duszę, która nie znosi dusznych schematów.


Jedyna rutyna, która jest wyjątkiem z reguły i która nie podlega dyskusji to poranna kawa w przytulnym miejscu i spotkanie z Abba - Tatą.


Kiedy miejsce się zmienia, bo np. jestem w podróży,  to i poranne spotkanie ma inny wymiar, kolor, zapach - tylko obecność się nie zmienia.


Ostatnie słoneczne dni są przepiękne. Pogoda wymarzona, cisza, słońce, natura – doskonałe warunki na modlitwę i odpoczynek. Ale dziś... coś zgrzytnęło.


Prefer reading in English? 📖


Kubek z kwiatowym wzorem stoi na szklanym stole na tle zielonego trawnika. Tkanina z ciemnego rattanu dodaje kontrastu.

Z pozoru idealny poranek, a jednak...


Dzisiaj, mimo wymarzonych okoliczności od rana atakowały mnie różne nieprzyjemne myśli jak goście, którzy wchodzą bez pukania. Zniechęcenie, frustracja, irytacja. Bez powodu. Bez logiki. Nie wstałam lewą nogą i noc miałam wystarczająco długą. Pomyślałam: Dobra. Czas na Słowo. Może się uspokoję. Ale... nie. Kiedy otworzyłam czytania na dziś, słowa Pisma  poruszyły mnie bardziej zaczepnie niż uspokajająco -  taki negatywny impuls zaskoczenia - prosto w serce. (Mt. 5,38-42)


„Miłość niech będzie bez obłudy.”

a czy w ogóle miłość może być obłudna - czy to jest wtedy miłość!

„Odstąp i płaszcz…”

Oddać płaszcz – jeśli ktoś potrzebuje? – mogę.

„Idź dwa tysiące kroków…”

Dwa tysiące kroków – okej. Nawet chętnie. To znowu nie tak dużo.


„Nadstaw drugi policzek…”

Jak to? Nie stawiać oporu złemu!

Dać się skopać, choć emocjonalnie? Bezbronnie przyjmować ciosy?


Coś we mnie zaprotestowało. Nie poczułam pokoju.... wyciszenie przy Słowie nie przyszło,  wręcz przeciwnie. Poczułam bunt, jak mała dziewczynka.


Zapytałam, Panie, o co w tych Słowach tak na prawdę chodzi? Co chcesz mi dzisiaj powiedzieć?


Po jakimś czasie otworzyłam "Słowo" Alicji Lenczewskiej. Zaczęłam czytać od strony 162 i kilka zdań od razu rozproszyło mój zamglony złością umysł. 


Książki, telefon z tekstem i czarne słuchawki leżą na jasnej kanapie. Książka otwarta, podkreślono teksty różowym markerem. Spokojna atmosfera.

I... znowu Bóg mówił. Prosto, bez teologii. Za to z troskliwością.


„Cierpienie, które może zbawić, jest łaską i trzeba się nim radować.”

Jaka głębia! Cierpienie, które zbawia... Więc jest też cierpienie, które nie zbawia, czyli bezsensowne.


Ta Łaska cierpienia jest jak ziarno i daje plon - radość. Cierpienie przyjęte w taki sposób pozwala duszy być zbawionej. Skoro tak, to

wtedy ego musi umrzeć, trzeba je ukrzyżować

zamiast wchodzić w spiralę odwetu,

nie szukać fałszywej sprawiedliwości.

Po prostu… zacząć nową rundę z Bogiem jako graczem głównym. Jak Anna, mama Samuela.


Raz wygram, raz przegram. Ale zaczynam od nowa akceptując to, co jest w danym momencie, a to przyniesie radość.


 I czytam dalej... na str. 164:

„Cisza grobu jest pozorna – śmierć ciała daje pełnię życia duszy.”

Skoro Pan Jezus powiedzial to do Alicji to znaczy, że odnosilo sięto do życia na ziemi, a nie po śmierci. Dusza może być uwolniona tylko wtedy, gdy ego się utemperuje. A to boli. Tu trzeba odwagi, by przyjąć światło o sobie. Ten pierwszy policzek to jak staniecie przed Prawdą, a ten drugi - to przyjęcie Prawdy I metanoia, nawrócenie, zmiana myślenia.

„Otwierasz swój umysł na myśli, które cię niszczą, zamiast słuchać Mnie.”

Te słowa znajdują znowu potwierdzenie w zachowaniu Anny i jej reakcji na ból.


Odpowiedzi zaczęły się powoli układać w mojej głowie - powoli, w tempie składania 2000 puzli, z namysłem i uwagą, bo Słowa Ewangelii mają wymowę nie tylko fizyczną, ale przede wszystkim duchową i ponadczasową - dziś znaczą jedno, a innego dnia - co innego. To przecież jest Słowo na każdy dzień.


Zrozumiałam, że nie chodziło Panu Jezusowi o uległość wobec zła, ale o nieodpowiadanie z tego samego poziomu, z którego ktoś mnie zranił.


Nie chodziło o bierność. Chodziło o wolność od zemsty. Wtedy cierpienie może zbawić i dać radość.


Przypomniał mi się znowu Jung i jego obraz duszy, która musi stoczyć walkę z ego, żeby narodzić się naprawdę - duszy, która musi pokonać ego, aby zacząć żyć...


Jung i walka duszy z ego


Dusza nie nadstawia drugiego policzka z lęku. Robi to z wolności.


Ego nie chce się poddać, bo potrzebuje kontrolować, bronić się, odpłacać.


Ewangelia wskazuje na drogę przemiany, Uczy, aby nie stawiać oporu, bo opór zatwardza serce.


A serce z kamienia nie może usłyszeć Boga.


🌿 Refleksja: Cisza grobu i śmierć ego – gdy dusza spotyka się z Bogiem


Dzisiaj cisza nie była dla mnie ukojeniem, bo Słowo uderzyło w bolesne miejsca.


Ale właśnie w takim trudnym spotkaniu i ja, i ty mamy okazję zbliżyć się do siebie - samej, do drugiego człowieka, czy do Boga – bo w końcu przestajemy udawać.


I pozwalamy, żeby On mówił. Nawet jeśli boli.


I choć cisza grobu… brzmi jak koniec, to Jezus mówi inaczej: grób to miejsce narodzin życia. Lenczewska dodaje: „śmierć ciała daje pełnię życia duszy”, a Jung: „dusza rodzi się tam, gdzie ego umiera”.

Trzy języki – ten sam sens:


Kiedy przestajemy walczyć o swoje – zaczynamy żyć po Bożemu.


W Ewangelii nie chodzi o to, by dać się upokarzać.


Chodzi o przeniesienie pola walki: z zewnętrznej – do wewnętrznej.


Nie chodzi o rezygnację z siebie – ale o odkrycie, kim naprawdę jestem, gdy nie muszę już niczego udowadniać, tłumaczyć się, udawać.


Ego krzyczy: "Muszę się bronić!"

Dusza szepcze: "Jestem bezpieczna, bo jestem w Bogu."


Duchowa śmierć jako droga do świętości


Świętość to nie perfekcja.


To coraz większa obecność Boga we mnie – i coraz mniejsza potrzeba kontroli.


To gotowość, by oddać płaszcz, bo wiem, że - On mnie okryje.

To decyzja, by nie odpowiadać ogniem na ogień gniewu, bo ogień Ducha Świętego już we mnie płonie.


Świętość to dusza, która nie boi się umrzeć dla świata, bo już zakorzeniła się w wieczności.


Anna, matka Samuela


Wróćmy do Anny, matki Samuela.

Była upokarzana przez drugą żonę męża, niedoceniana, bez dziecka, pełna żalu.

Jej ego mogło walczyć, obrażać się na Boga, na ludzi, na męża, że jej nie obronił. Ale ona… milczała i płakała w świątyni.

Jej rywalka przymnażała jej smutku, aby ją rozjątrzyć z tego powodu, że Pan zamknął jej łono. I tak się działo przez wiele lat. Ile razy szła do świątyni Pana, [tamta - Peninnie] dokuczała jej w ten sposób. [Anna] więc płakała i nie jadła.

W sercu Anny umierały iluzje. Marzenia o natychmiastowej odpowiedzi, o uznaniu przez ludzi, akceptacji jej sytuacji, o kontroli nad życiem.


Każde rozczarowanie, każda łza, każdy rok milczenia Boga były jak cios w to, co jeszcze w niej próbowało walczyć po ludzku.

"Nie, panie mój. Jestem nieszczęśliwą kobietą, a nie upiłam się winem ani sycerą. Wylałam duszę moją przed Panem. Nie uważaj swej służebnicy za córkę Beliala, gdyż z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas".

Ale w tym wewnętrznym umieraniu — rodziło się coś znacznie większego.


Rodziła się dusza, która już nie potrzebowała dowodów. Dusza, która znała Boga naprawdę — nie przez spełnione życzenia, ale przez obecność, która nie opuszcza.


I wtedy, kiedy wszystko w niej zamilkło — w tej ciszy duchowego grobu — Bóg przemówił. Nie przez burzę czy znak z nieba. Ale przez kapłana Helego, niedoskonałe narzędzie.

"Heli odpowiedział: «Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do Niego zaniosłaś".

Anna poczęła Samuela — proroka, który stał się kluczem do nowej historii Izraela. Ale to nie cud fizycznego poczęcia był początkiem przemiany. Początkiem była śmierć tego, co cielesne w niej – i narodziny wiary, która już nie krzyczała, ale ufała.


To w tej walce ciszy i łez, Anna spotkała Boga twarzą w twarz.


Nie symbolicznie, nie pośrednio — ale prawdziwie, w duchu i prawdzie. Jej modlitwa była tak głęboka, że Heli uznał ją za pijaną — bo była poza światem. W miejscu, gdzie dusza styka się z Bogiem bez słów.


Anna stała się metaforą relacji z Bogiem, która nie opiera się na tym, co otrzymujemy — ale na tym, Kim On jest.


Relacji, która nie potrzebuje cudów, by wierzyć, bo już doświadczyła Tego, który cudami nie musi się tłumaczyć.


Gdyby Anna próbowała walczyć po swojemu — szukać sprawiedliwości, domagać się uznania, udowodnić swoją wartość — przegrałaby wewnętrznie. Jej ból przemieniłby się w zgorzknienie.


Ale ponieważ pozwoliła umrzeć temu, co bolało i krzyczało, ponieważ oddała Bogu nie tylko swoją prośbę, ale i własne „dlaczego”, jej serce stało się świętym miejscem. Drogą dla Bożego działania. Narzędziem nowego początku.



Wskazówki na dziś:


✨ Zamiast pytać: czy mam rację, zapytaj: czy to zbliża mnie do Boga?


✨ Zamiast odruchowej obrony – pobądź z pytaniem: co we mnie zostało dotknięte?


✨Zamiast walczyć z myślami – rozpoznaj, które z nich są tylko echem zranionego ego.


Cisza grobu nie oznacza, że nic się nie dzieje.

To moment, w którym dusza odzyskuje tlen, który odbierały jej własne reakcje ego.


🕊️ Może to, co dziś boli cię najbardziej, nie jest twoją słabością – ale miejscem, w którym Bóg właśnie chce narodzić w tobie świętość?


Zaproszenie do Serca


Czy są w Tobie pragnienia, które bolą, pytania, które pozostają bez odpowiedzi?


✨ Zatrzymaj się dziś w modlitwie tak, jak Anna — nie po to, by walczyć z Bogiem, ale by pozwolić Mu się dotknąć. Oddaj Mu nie tylko swoją prośbę, ale także swój lęk, zmęczenie i milczenie, te miejsca, które dotyka cisza grobu i śmierć ego. To właśnie tam, gdzie kończy się kontrola, zaczyna się prawdziwa relacja.


🙏 Powiedz dziś Bogu: „Nie potrzebuję dowodu — potrzebuję Ciebie.”


📖 Sięgnij po 1 Księgę Samuela, rozdział 1 – i pozwól, by Słowo Cię przemieniło.


Podziel się swoją historią w komentarzu lub napisz jedno zdanie modlitwy.


✨ Twoje słowo może być światłem dla kogoś, kto dziś jeszcze milczy.


Pies leży na kanapie na zewnątrz obok książek, słuchawek i telefonu. Sielankowy nastrój, jasne tło z widokiem na trawnik.

🔥 Imię Anna pochodzi z języka hebrajskiego — חַנָּה (Channah) — i oznacza:

„łaska”, „pełna łaski”, „Bóg okazał łaskę” lub „umiłowana przez Boga”.


Kobieta o imieniu Anna często bywa kojarzona z:

🩷 wewnętrzną siłą i

🩷 cichością serca,

🩷 modlitwą, głęboką duchowością,

🩷 łaską Boga działającą w życiu mimo trudów


🕊️  Modlitwa poranka:


Abba, dziękuję Ci za kawę, ciszę, a zwłaszcza za moje pogubione myśli.

Naucz mnie rozpoznawać głos Duszy, a nie Ega.

Naucz mnie przegrywać w oczach świata, by wygrać Twoje spojrzenie.

Niech moja miłość nie wypływa z lęku, ale z relacji. Niech będzie Twoja.

Amen.


☕ Więcej moich przemyśleń porannych znajdziesz tutaj:





A jak wolisz czytać po angielsku, to ten wpis jest również w części DAILY GRACE.


Komentarze


© 2025 przez theblessedword. Dumnie stworzony z Wix.com

bottom of page